Na mocy ogłoszonego dziś wyroku Europejskiego Trybunału
Sprawiedliwości, właściciele stron internetowych, w tym np. portali
społecznościowych, nie mogą być zmuszani do stosowania specjalnych
filtrów, które miałyby wyłapywać i blokować treści, które mogą być
uznane za noszące znamiona szeroko pojętego piractwa.
Oznacza
to, że zwolennicy aktów prawnych i umów, takich jak SOPA czy ACTA,
dostali od Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości czerwone światło dla
cenzury internetu, która miałaby być stosowana rzekomo w celu walki z
piractwem.
Trybunał orzekł, że zmuszanie administratorów i właścicieli stron
internetowych do wdrażania takich filtrów skutkowałoby łamaniem praw
wolności słowa oraz przepływu danych i informacji.
Według europejskiego trybunału, zmuszanie do filtrowania treści
naruszałoby prawo do prywatności internautów, poprzez skanowanie i
interpretację komunikacji pomiędzy nimi. Trybunał zwrócił uwagę także na
to, że wymuszanie filtrowania treści wiązałoby się ze skomplikowanymi
procedurami jej wdrażania, a także z dużymi kosztami oprogramowania oraz
sprzętu.
Wyrok jest wynikiem pozwu, jaki przeciwko holenderskiemu portalowi
społecznościowemu Netlog NV wytoczyła organizacja SABAM, która
reprezentuje twórców muzycznych i chroni ich prawa autorskie.
Organizacja oskarżała serwis o zapewnianie użytkownikom platformy do
wymiany pirackich kopii muzyki. SABAM twierdziło, że twórcy serwisu
Netlog NV tym samym przyzwalali, czy wręcz zachęcali do piractwa.
Wniosek jest taki, że sami producenci komputerów zachęcają do
piractwa. Umieszczają na nich przecież włączniki! Włączony komputer może
być przecież użyty do "piracenia" treści. Głupio-mądre, czyż nie?